sobota, 18 lipca 2015

Rozdział I

Nocą jest wyjątkowo niebezpiecznie. Jednak musiała wybiec z tamtego strasznego domu. Gonili ją. Wbiegła do sklepu. Pomimo tego że był pełen, dla niej zdawał się być opustoszały. Wiedziała, że nikt tutaj jej nie pomoże. Jak samotny człowiek stojący w tłumie na zatłoczonej ulicy, nijak pasujący do niego, a jednak nie wyróżniający się wcale. Wybiegła tylnymi drzwiami zmuszając nogi do niemiłosiernego, wyczerpującego biegu. Na dworze padał deszcz, dziewczyna poślizgnęła się i wylądowała boleśnie na ziemi. Straciła wszelką nadzieję. Ten upadek kosztowałby ją życie, gdyby nie zbawienna zbieżność losu. Przed nią stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Jego blada, bez wyrazu twarz skierowała się w jej stronę. Patrzył na jej błagalne spojrzenie. Złapał ją i pomógł jej wstać. Ruszył w stronę napastników. Sześciu mężczyzn okrążyło go i zaatakowało, nie minęła jednak chwila, a już wszyscy leżeli nieprzytomni lub martwi. Wystarczył jeden ruch dłonią.
 „Niesamowite…jak?” pomyślała.
-Szybko.-odparł chłodno mężczyzna. Dziewczyna wyraźnie się zmieszała, bo przecież nie może czytać jej w myślach. – Mogę.-odparł spokojnie i poszedł w swoją stronę.
-Um…czekaj proszę!- zawołała i pobiegła za nim. –Pozwól mi się jakoś odwdzięczyć.
-Nie ma takiej potrzeby.-zignorował ją.
-Proszę! Chociaż upiorę twoje ubrania. Są umazane krwią. I nie powinieneś chodzić po nocy, to niebezpieczna dzielnica-słysząc to spojrzał na swój strój i westchnął ceremonialnie. Powiedziała coś takiego, mimo że widziała jak pokonał zbójów. Ludzie to głupie stworzenia, ale głupota nie zawsze jest czymś złym.
-Nie masz złych zamiarów… zostanę, ale nie potrzebuję żadnych wygód. – powiedział. Jednak gdy dotarli na miejsce dziewczyna oddała mu swoją najlepszą pościel, nakarmiła tym co miała i udostępniła swoje łóżko, na co się nie zgodził i położył zamiast niej na podłodze. Jej mieszkanie było  połataną ruiną, skromne, małe i zadbane do tego stopnia, jak tylko było to możliwe. Widać mieszkała sama i radziła sobie jak tylko mogła. Poszła się umyć, wchodząc do lodowatej wody z rzeczki znajdującej się blisko ‘domu’. Zrzuciła z siebie ubrania, a mężczyzna,nim odwrócił wzrok, dostrzegł podłużną bliznę na jej plecach ciągnącą się od prawej łopatki do lędźwi. Wróciła zmarznięta i usiadła naprzeciwko niego. Od strony drzwi doszedł ich hałas, gość natychmiast stanął przed dziewczyną w pozycji obronnej. Do pokoju wszedł mężczyzna ubrany w pomiętą białą koszulę i ciemne jeansowe spodnie. Jasna, porozrzucana na wszystkie strony czupryna zasłaniała błękitne oczy. Odgarnął z twarzy zmierzwione włosy i spojrzał na szatyna zdziwiony. Rozpromienił się i rzucił mu na szyje.
-Uriel!  Skąd się tutaj wziąłeś? Kopę lat cię nie wiedziałem brachu! – wrzasnął nadal upierdliwie klejąc się do niego.
-Najwyraźniej nie tak długo, jakbym chciał…-westchnął i dodał: -Mógłbyś łaskawie nie wyjawiać mojego imienia w obecności obcych, Arielu?- daremnie uwolnił się z uścisku. Blondyn był szybszy i ponownie rzucił się na niego.
-Sami swoi, nie ma się czego obawiać. Co ty? Nie wyczułeś? Ta dziewczyna jest jedną z nas. – szepnął, wskazał na nią palcem, a szatyn spojrzał w tamtą stronę. Rzeczywiście biło od niej niewielkie światełko, jednak różniło się od nich. Popatrzył pytająco na Araela, na co ten odpowiedział:
-Wiem, wiem, później ci to wyjaśnię…tylko nie waż mi się jej podrywać! – dodał z łobuzerskim uśmieszkiem i poszedł w stronę dziewczyny.
-Hanna. Jak to się stało, że przyprowadziłaś za sobą tego gbura?-zapytał z cierpiącą miną, przytulił ją i słodził do czasu, aż uderzyła go przyjacielsko w żebra.
-Nie wydaje mi się, żeby był gburem, to ty jesteś zbyt impulsywny. Twój znajomy uratował mi życie. Właściwie, skąd się znacie?
-Eh? –blondyn przybrał minę mówiącą „nie wiem o czym mówisz, nie znam go.”
-Nie udawaj, może i jesteś bardzo roztrzepany, ale nie każdemu rzucasz się na szyję, wykrzykując jego imię. W dodatku on zna twoje.
-To pewnie przez moją…popularność! – wykrzyczał żartobliwie, a widząc miny Hanny i Uriela spoważniał i powiedział: -To może usiądziemy i sobie wszystko wyjaśnimy?
 Wszyscy postąpili, jak nakazał mężczyzna, ten czując na sobie wyczekujący wzrok obojga zaczął:
-Uriel jest moim starszym ‘bratem’. Jest taki sam jak ja, choć w hierarchii stałby wyżej.
-Byłeś archaniołem? – spytała z błyskiem w oku. Uriel zmrużył oczy i przytaknął ostrożnie.
-A Hannah jest córką Haniela. –powiedział i posmutniał. – Znalazłem ją pewnego dnia i zacząłem chronić.
-Chyba nachodzić!
-Hej! Troszczyłem się o ciebie!
-No cóż...wcześniej był upierdliwy, ale teraz jest moim najlepszym przyjacielem. – dodała z entuzjazmem i klepnęła go w ramię, ignorując jego oburzenie i kąśliwe uwagi. Ariel uśmiechnął się smutno na krótko, ale zaraz opamiętał się aby nikt tego nie zobaczył. Hanna nie dostrzegła, lecz Urielowi to nie umknęło. Rozmawiali długo, głównie przekomarzali się z Arielem, który kochał zabawiać towarzystwo licznymi opowiastkami i zdarzeniami z jego życia. Kiedy dziewczyna zasnęła mu na ramieniu zaniósł ją do łóżka i wrócił przeprowadzić szczerą rozmowę z Urielem. Usiadł obok niego, odchylając głowę do tyłu, oparł ją o ścianę i westchnął ciężko.
-Więc? Co chcesz wiedzieć przyjacielu? –spytał.
-Haniel…nie żyje? – zobaczył potwierdzające, pełne bólu spojrzenie i kontynuował. –Hanna, jej córka. Jest z tobą blisko spokrewniona? - zadał pytanie retoryczne, na które Arael i tak odpowiedział.
-Jeszcze wątpisz? Eh…nie mogłem tak po prostu przyjść do niej, mówiąc że jestem jej ojcem, a matka umarła przeze mnie i oczekiwać, że mnie pokocha. Da szansę. Zrozumie. –słuchacz milczał, czekając na kontynuacje, czuł, że brat dusi w sobie więcej. – Stchórzyłem Urielu. Doświadczyłem tego uczucia i ani się obejrzałem zawładnęło mną całkiem. Zostałem niewolnikiem strachu, nie potrafiąc się wyplątać pozwoliłem, aby wzrósł w siłę. Podstawił mi kłamstwo jak na tacy, a bojąc się prawdy sięgnąłem po ten przeklęty owoc. Jak długo jeszcze mam zamiar ją oszukiwać?-niezręczną ciszę przerwał szatyn.
-Jak się czujesz? – spytał spoglądając na jego klatkę piersiową. Arael rozpiął kilka guzików koszuli i odchylił ją, pokazując dużą bordową, niemal czarną, plamę w miejscu serca i powiedział.
-Raczej już tego nie wyplenię. Nie jest jeszcze tragicznie, jednak z dnia na dzień czuję, że słabnę. Już dawno powinienem zacząć się przemieniać. Urielu? – dopiero teraz nawiązał z nim kontakt, w jego oczach widać było, że walczy ze sobą, aby to powiedzieć.
-Zajmiesz się nią?-jego wzrok był chłodny, oczekujący i przeszywający. Jedną ze zdolności Araela było wyostrzone wyczuwanie kłamstw. Po długiej ciszy Uriel odparł spokojnie.
-Nie. Nie będzie takiej potrzeby. – gdy zobaczył pytający wyraz twarzy przyjaciela dodał: -Pomogę ci bracie. Jutro udamy się do Raziela.
-On jest w mieście? –zapytał zaskoczony. –Nigdy go nie wyczułem…
-W chowaniu swojej obecności  nie ma sobie równych. –uśmiechnął się pierwszy raz od bardzo dawna.  Konwersowali do rana, ignorując potrzebę, taką jaką jest sen. W końcu całkowicie ludźmi nie są, więc nic im nie będzie od zarwania nocy. Ku uldze Araela, Uriel ponownie otworzył się przed nim i zaufał mu. Na koniec zdrzemnęli się godzinkę. Blondyn przed snem zamknął oczy i pomyślał spokojnie „Dziękuję, że się pojawiłeś bracie. Wiedziałem, że twoje światło nigdy nie zblednie.” Kiedy odpływał usłyszał cichy głos, na który nie zdążył już zareagować i zasnął.

-Mylisz się, niestety. 

KONIEC ROZDZIAŁU I
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Koniec, ufff... *ściera ręką pot z czoła*
Jak się podoba? Ja szczerze mówiąc nigdy nie jestem zadowolona ze swoich "prac", ale kiedy widzę, że komuś się podoba piszę ochoczo C:
Mam nadzieję, że nie patrzycie na to jak na tani, brazylijski serial :D
Oby wam się spodobało. Za ewentualne błędy wybaczcie!
Dobranoc.
~Kaju

2 komentarze:

  1. Nie przejmuj się, moja droga, ja też na swoje ciągle narzekam! Takie chyba życie osób, które chcą coś napisać. Na szczęście lepsza jest taka postawa od przesadnego zadufania w sobie i przekonania o nie wiadomo jakiej wartości dzieł, które się tworzy.
    Na myśl o brazylijskim serialu od razu dostaję wysypki, jednak nawet nie zakładam, że tutaj pokażą się któreś z objawów alergii. Ciekawie się zaczyna, choć osobiście podałabym jakieś dokładniejsze dane na temat opisu miejsca. Ale to w niczym nie przeszkadza, ja jestem po prostu maniaczką. :{ Krótka korekta, jeśli dajesz kropełkę w dialogu, to dalej musi być z dużej litery, z tego co pamiętam. Dalej już skupię się na ocenie akcji. :3 Styl mi się podoba, jak już przedtem pisałam przy innych Twoich utworach. Tajemnicza dziewczyna, wszystko z początku wydaje się być... Mroczne. I intrygujące. Podobają mi się dialogi, ponieważ są naturalne, luźne, bez zbędnej ceremonialności. Rany, zakończenie zbiło mnie z tropu! Szkoda, że ten rozdział jest taki krótki! Już szybko muszę biec, by poczytać następny.
    Bardzo mi się podoba, rzecz jasna. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok! Dziękuję. Wezmę pod uwagę to, aby bardziej opisywać otoczenie. Dziękuję za krzepiące słówka, przydadzą się ogromnie :3
      A i nie jesteś zobowiązana komentować wszystkich moich prac, lajtowo CCCC:
      Jednak bardzo mi miło, jeśli naprawdę podoba ci się to, co piszę.

      Usuń